Bochnia w literaturze III: Bitwa pod Bochnią
Napisano o
niej, że była z jedną z „najkrwawszych bitew stulecia”: poległo w niej po obu
stronach około 50 000 żołnierzy (nie licząc zaginionych). W niemałym
stopniu zadecydowała o losach
XIX-wiecznej Europy. A właściwie: zadecydowałaby, gdyby ją rzeczywiście
stoczono.
Strategiczna „fantazja” Karla
Bleibtreua
W 1888 roku ukazała się w Lipsku trzytomowa książka zatytułowana Decydujące bitwy wojny europejskiej 18… (kilka lat później ukazały się kolejne jej edycje).
Opowiadała o wielkiej wojnie między mocarstwami Europy.
Autor dziełka, Karl Bleibtreu, szczerze wyznawał w przedmowie, że „opis ten nie
żywi żadnych innych ambicji poza uprawdopodobnieniem pewnej fantazji”. Pierwsza część nosiła tytuł Bitwa pod Bochnią i była analizą
wyimaginowanej bitwy, stoczonej przez połączone wojska pruskie i austriackie z
armią rosyjską w rejonie Bochni i Brzeska. Wybór akurat tego miejsca nie był może
całkiem przypadkowy, bo wynikał z założeń strategicznych, przyjętych przez
autora, ale Bleibtreu wcale nie krył, że „nie chodzi o to, by przedstawione tu
warunki (np. terenowe) odpowiadały dokładnie
warunkom rzeczywistym, lecz o to, by na fundamencie warunków założonych wznieść gmach mocny i realny”. Pisarz
miał zapewne przed oczyma jakąś mapę, ale nie przyglądał się jej chyba nazbyt
wnikliwie, o czym świadczy już choćby to, że rzeka przepływająca nieopodal
obszaru zmagań bitewnych nosi nazwę „Baba”, a i przebieg „szosy krakowskiej”
oraz „szosy tarnowskiej” może się wydać dość zagadkowy. Także o „poznańskiej
linii Wisły”, na której koncentrują się siły pruskie, można mówić jedynie w
dużym przybliżeniu. Zresztą autor unika raczej wdawania się w szczegóły i przesuwa
swoje pułki i korpusy w przestrzeni mającej charakter już jakby nieco
abstrakcyjny. Sama Bochnia wspomniana jest w tekście ledwie kilka razy, próżno
szukalibyśmy też jakiegoś choćby pobieżnego jej opisu, a nazwa bitwy wzięła się
stąd, że to tu właśnie przed jej rozpoczęciem znajdowała się kwatera główna
dowództwa austriackiego. Wzmiankowane jest także Uście Solne, gdzie następuje koncentracja oddziałów piechoty rosyjskiej.
Ustępująca
pod naporem rosyjskim austriacka Armia Zachód w ostatnich dniach maja (dokładnego
roku autor nie podaje) decyduje się z inicjatywy dowództwa pruskiego na
przyjęcie bitwy w rejonie Bochni i Brzeska, ponieważ to umożliwi niemieckiej Armii Wschód atak na
flankę rosyjskiej Armii Środek, ponadto biorąc pod uwagę wrogą postawę
„panslawistycznie zainfekowanej ludności północnych Węgier i Galicji” dalsze
wycofywanie się mogłoby mieć nieobliczalne następstwa. Jak z tego widać, wiedza
autora o stosunkach politycznych na dawnych ziemiach Polski była mocno
uproszczona, choć epizodycznie interesował się chyba i naszymi sprawami. W
wydanej w 1906 roku powieści Narody
Europy…! Wojna przyszłości znalazła się w każdym razie wzmianka, świadcząca
o dość przenikliwym spojrzeniu na polską religijność: „Kościół rzymski
dopasowuje się wszędzie do charakteru narodowego. […] W Hiszpanii jest okrutny
i umysłowo ograniczony jak naród hiszpański, we Włoszech makiaweliczny i
wrażliwy na sztukę jak Włosi, w Niemczech kłótliwy i bez polotu jak Niemcy, we
Francji i w Polsce w pierwszym rzędzie narodowy”.
Po
wielogodzinnych krwawych zmaganiach – Bleibtreu opisał je z podziwu godną, acz
mocno nużącą akrybią – plan opracowany przez sztaby pruski i austriacki udaje
się zrealizować: wojska rosyjskie zostają zmuszone do odwrotu: „Bitwa pod
Bochnią […] rozstrzygnęła przebieg całej kampanii. Albowiem rosyjska Armia
Środek, niezdolna po takiej klęsce dotrzymać pola, musiała wycofywać się coraz
dalej w głąb kraju, podczas gdy wojska sprzymierzone, depcząc jej po pietach,
przecięły w ten sposób centrum rosyjskiej bazy operacyjnej”.
Mesjasz literatury niemieckiej
Autor
książki, Karl Bleibtreu, pisarz dziś już prawie zapomniany (warto tu jednak
odnotować, że jego najgłośniejszą powieść, Manię
wielkości, wznowiono dwa lata temu), był postacią
nietuzinkową. Urodził się 13 stycznia 1859 roku w Berlinie. Jego ojciec, Georg
Bleibtreu (1828–1892), był znanym
malarzem batalistą, co wyjaśniałoby po części fascynację syna opisami bitew i
biografiami wielkich wodzów, stanowiącymi pokaźną część jego twórczości, zwłaszcza
późniejszej. Młody Karl studiuje czas jakiś filozofię na Uniwersytecie
Berlińskim, ale studiów nigdy nie ukończy. W 1884 roku odbywa podróże po
Europie, odwiedza między innymi Belgię, Włochy, Wielką Brytanię i Węgry. Rok
później osiada w Berlinie i od tej pory żyje wyłącznie z uprawiania literatury
i publicystyki.
Sławę
przynosi mu ogłoszony w 1886 roku manifest zatytułowany Rewolucja w literaturze. Bleibtreu zapowiadał w nim nadejście
„nowoniemieckiego realizmu”, który miał „zgotować koniec rozpowszechnionemu
cukierkowatemu erotyzmowi i wyakcentować w pierwszym rzędzie polityczne i
społeczne konflikty historii
współczesnej”. Manifest ów głosił przy tym jednoznaczny prymat treści nad
formą: „Forma jest niczym, wszystkim treść”. Już tu zaznaczyły się także pewne
istotne cechy jego pisarstwa: zamiłowanie do wielkich tematów historycznych i
pozbawiony ograniczeń subiektywizm, wreszcie przejęty najwyraźniej od
Nietzschego kult nadczłowieka i wybitnych jednostek twórczych, „poetów świata”,
jak ich nazywa, dając zresztą niedwuznacznie do zrozumienia, że sam też należy
do ich grona.
Sukces Rewolucji uczynił zeń na krótko jednego
z najbardziej wpływowych krytyków literackich epoki. Recenzentem był zresztą
bezlitosnym i nieznającym kompromisów: „Na Boga! Gdyby Jezus Chrystus przyniósł
mi kiepskie wiersze, bez miłosierdzia spuściłbym mu baty mimo całej mojej dlań
czci i moralnego uwielbienia”. Ta bezkompromisowość nie chroni go jednak wcale
przed ferowaniem wyroków nader pochopnych, niekiedy zdradzających wręcz
kompleks zawistnika. Współredagowane przez niego pismo „Gesellschaft” (‘Społeczeństwo’) odrzuci
propozycje druku dramatu Gerharta Hauptmanna Przed wschodem słońca, który wkrótce potem odniesie spektakularny
sukces. A Wojnę i pokój Tołstoja Bleibtreu nazwie
„polityczno-historyczno-militarnie niedojrzałym, szowinistycznym pamfletem
zatwardziałego Rosjanina”. Trudno nie
dosłyszeć w tych słowach nutki zazdrości wobec autora jednego z najbardziej
sugestywnych opisów wielkiej bitwy, decydującej o losach całych narodów: bitwy
pod Borodino. A we własnym niewzruszonym przekonaniu Bleibtreu jest największym
i niemającym sobie równych pisarzem batalistą.
Z biegiem
czasu Bleibtreu popada w patologiczną wręcz megalomanię, stylizując się jako
krytyk nie tylko na nieomylnego papieża literatury, ale wręcz na jej „Mesjasza”
(tego określenia użyje sam wobec siebie). Tocząc polemiki literackie, nie
przebiera w słowach: jego adwersarze to: „ludzie tuzinkowi”, „beztalencia”,
„ulicznicy”, „pismacy” i „niedojrzali młodziankowie”. Ta arogancja nie przysparza
mu przyjaciół i spycha coraz bardziej na margines życia literackiego. On
sam przyczyn tej marginalizacji szuka – jak często się to zdarza w takich
sytuacjach – przede wszystkim w spisku jakichś wrogich sił: tym razem będzie to
jakaś „żydowska klika prasowa”. A z berlińska bohemą rozprawia się w powieści
opublikowanej w 1888 roku, której nada bardzo znamienny tytuł: Mania wielkości. Powieść patologiczna. O
jego postępującym zdziwaczeniu świadczy także fakt, że za „najwybitniejszy
umysł XIX wieku” uzna… Helenę Blavatsky, twórczynię nowoczesnej teozofii. Rozgoryczony
niechęcią środowiska, koncentruje się coraz bardziej na pisaniu powieści i
szkiców historycznych oraz „fantazji” strategicznych podobnych do Bitwy pod Bochnią. W 1908 roku przenosi
się do Szwajcarii, gdzie w Locarno umiera dwadzieścia lat później, 30 stycznia
1928 roku.
Także w
dziedzinie sztuki wojennej Bleibtreu uznaje się sam za niezrównanego eksperta i
znawcę. W wydanej w 1890 roku książce Z
psychologii przyszłości przywołuje Bitwę
pod Bochnią jako dobitny przykład swojego geniuszu taktycznego, którego nie
chciał docenić jakiś „poczciwy generał”, krytykujący go wówczas w prasie
fachowej za pomysł ustawienia wojsk w linii pojedynczej zamiast potrójnej,
podczas gdy koncepcję tę pochwalił „w «Tygodniku Wojskowym» sławny major Keim
ze Sztabu Generalnego”, argumentując, że takie potrójne ustawienie zwiększyłoby
jedynie straty, gdyż rezerwy znalazłyby się w zasięgu ognia nieprzyjacielskiego.
Tu Bleibtreu dodaje w stylu dobrze
charakteryzującym jego temperament polemiczny: „Ja wiedziałem to wszystko już w
1888 roku, a dziś stopniowo do wniosków podobnych dochodzi każdy. W tonie
mojego szanownego adwersarza łatwo dostrzec, z jak hałaśliwą pewnością siebie
nasi rzekomi znawcy, którzy opanowali zaledwie najprostsze rzemiosło, uprawiają
fuszerkę pod pozorem sztuki i uzurpują sobie prawo do ferowania sądów, podczas
gdy w istocie o niczym nie mają pojęcia”.
W zamyśle
Bleibtreua Bitwa pod Bochnią miała
być kolejną pozycją z dłuższego
cyklu, który określił jako „nowy gatunek literacki epickich jasnowidzeń bitewnych”
(Schlacht-Divination). Pewnej zdolności przewidywania trudno mu w istocie odmówić.
Ćwierć wieku później właśnie między
Krakowem a Limanową dojdzie przecież do wielkiej bitwy między wojskami
austriackimi a rosyjskimi (z niewielkim udziałem sił niemieckich), która – podobnie
jak to opisał Bleibtreu – zatrzyma ofensywę armii rosyjskich i zmusi je do
odwrotu.
Komentarze
Prześlij komentarz